Jak przekuć porażkę w sukces
Od pewnego czasu co jakiś czas słyszymy o perypetiach pijarowych dużych firm związanych z elektroniczną rozrywką. Tu ktoś palnie, że jak graczom się nie podoba to mają wypierdalać (no może nie dosłownie ;)), tam ktoś strzeli, że gracze nie wiedzą czego chcą i powinni zaufać korporacji. Jakiś opętany dev/community manager smęci o geniuszu stojącym za nowym rozwiązaniem, które jest jednocześnie od dołu do góry wyśmiewane przez graczy, ktoś inny otwarcie przyznaje, że teoretycznie darmowej zawartości wcześniej kupionej gry nie da się odblokować bez wydania więcej pieniędzy. Dochodzi do sytuacji, w których twórcy gier boją się komunikacji ze swoimi klientami, bo ci ostatni są już tak rozsierdzeni, że reagują agresją na właściwie wszystko i podejrzliwie patrzą na każdą obietnicę poprawy, a można inaczej...